Tyrowicz: Inflacja od marca powinna być niższa
Joanna Tyrowicz, członkini RPP była w poniedziałek gościem „Rozmowy Piaseckiego" w TVN 24. W rozmowie poruszono wątek z ostatniej konferencji prezesa NBP Adama Glapińskiego dotyczący spadku inflacji. Szef banku centralnego powiedział, że „widzimy światło w tunelu, szczęśliwy moment, kiedy będziemy mogli się cieszyć wreszcie, że inflacja z miesiąca na miesiąc będzie niższa". Glapiński prognozuje, że pod koniec tego roku inflacja może wynieść 6 proc.
Jednocyfrowa inflacja pod koniec roku?
– Inflacja od marca powinna być niższa – powiedziała Tyrowicz.
Dopytywana o to, czy w grudniu można spodziewać się 6 proc. inflacji, ekonomistka zdradziła, że członkowie RPP widzieli krótkookresową prognozę inflacji. Nie może jednak powiedzieć, co z niego wynika. – Mogę jedynie stwierdzić, że 6 proc. z niego nie wynika – powiedziała członkini RPP.
Zdaniem Tyrowicz „na koniec roku będzie można mówić o inflacji blisko 10 proc.". Podkreślała jednak, że to "czy będzie troszkę wyżej, nie ma znaczenia". – Kłopot polega na tym, że inflacja, z którą będziemy mieć do czynienia będzie bardzo uporczywa. Ona nie będzie wynikać z cen prądu, cen ropy, benzyny, ale ze zmian wszystkich innych cen w gospodarce. Jak popatrzymy sobie na naszą gospodarkę dzisiaj, to 80 proc. cen rośnie o 10 proc. i więcej – tłumaczyła ekonomistka.
Tyrowicz podkreślała, że dopiero w 2025 roku inflacja w Polsce może zbliżyć się do celu inflacyjnego NBP, który wyznaczony na poziomie 2,5 proc. z przedziałem odchyleń na poziomie jednego punktu procentowego. Zaznaczyła jednak, że musiałoby się to stać „przy bardzo pomyślnych wiatrach, które do tej pory się nie zdarzyły".
Wakacje kredytowe sensownym rozwiązaniem?
W rozmowie poruszono również wątek wprowadzonych w połowie zeszłego roku wakacji kredytowych. Tyrowicz przyznała, że przy ocenie tego rozwiązania „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Z punktu widzenia członkini RPP wakacje kredytowe „nie są sensownym rozwiązaniem". Mówiąc natomiast z punktu widzenia ekonomistki przyznała, że jest to "instrument, który zmienił kierunek transferów". – Normalnie gospodarstwa domowe miały w relacji z bankami przychody rzędy 2 mld zł kwartalnie. Różnica między odsetkami, które trzeba było zapłacić, a odsetkami, które się dostawało z ulokowanych środków wynosiła 2 mld zł. W okresie wakacji kredytowych przekroczyła 8 mld zł kwartalnie – wskazywała Tyrowicz.
– Jest jeden typ podmiotu, który korzysta na inflacji – on się nazywa rząd. Jest jeden typ podmiotu, który traci na inflacji – on się nazywa banki. Wakacje kredytowe – za pośrednictwem gospodarstw domowych – zwiększają transfery, tracą na tym banki – dodała.